Jakiś czas temu zakupiłam podkład Dermacol, który cieszył się bardzo dobrą opinią wśród makijażystek filmowych i sesyjnych. Stał się modny poprzez nagranie, gdzie było pokazywane, jak zakrywa tatuaż. I owszem- podkład ma naprawdę ekstremalne krycie, ale czy aby na pewno jest taki super? Dowiecie się, czytając dalej.
Charakterystyka
Podkład Dermacol jest zamknięty w złotej, metalowej tubce, która na pierwszy rzut oka wydaje się być dość solidna. Jednak tubka potrafi się rozerwać na zgięciach, a wszystkie kosmetyki są pokryte podkładem. W środku znajduje się 30ml produktu. Gama kolorystyczna zawiera 12 odcieni, jednak należy bardzo rozważnie dobierać odcień, bo kolory znacznie się różnią od tych na zdjęciach podglądowych. Cena tego produktu wynosi 36zł (jakieś 5 lat temu cena wynosiła 15zł!). Konsystencja jest dosyć gęsta, ale już niewielka ilość produktu pozwala na pokrycie całej twarzy.
Moja opinia
Mam cerę mieszaną z tendencją do zapychania. W związku z czym na mojej twarzy znajduje się wiele przebarwień, blizn potrądzikowych i zmian skórnych. Dermacol nakładałam punktowo, jak korektor, aby przykryć większe zmiany. Na całą twarz nie odważyłabym się go nałożyć, bo tworzy okropną maskę. Po pewnym czasie zauważyłam, że w miejscach, gdzie nakładałam ten podkład, wyskakuje mi sporo niespodzianek! Niestety produkt mnie strasznie zapychał, nic też dziwnego, bo skład ma tragiczny. Wolę mieć lekko widoczne przebarwienia, ale cieszyć się skórą bez trądziku. Dlatego ten podkład odpuszczę sobie na zawsze, pomimo świetnego krycia.